sobota, 19 października 2013

Od Casandry Jak tu trafiłam.

Byłam  szamanką  Memnona  ale  z  powodu  jego   okrucieństwa  do  ludzi  uciekłam.  W  pewnej  wiosce  usłyszałam  opowieści  o  mężczyźnie  który  poskromił  smoki  i  stworzył  armię. Postanowiłam  go  odnaleźć. Po  wielu  dniach  dotarłam  do  miejsca  w  którym  ciężko  było  chodzić  z   powodu  stromych  pagórków. Usiadłam  na  pewnej  łące  i  odpoczywałam.  Nagle  zobaczyłam  w  powietrzu  dwa  smoki.  Jeden  był  samicą  a  drugi  samcem.  Zaczęły  zbliżać  się  do  lądowania.  Po  chwili  ukazał  się   też  trzeci.  również  samica.  Na  każdym  smoku siedział  mężczyzna. Pierwszy  wylądował  samiec  po  nim  samice.  Z  samca  zsiadł  mężczyzna  może  kilka  lat  starszy  ode mnie.  Z  pierwszej  samicy  około  16 letni chłopak. Z drugiej  samicy  starszy  mężczyzna. Ten  mężczyzna  który  siedział  na  samcu  podszedł  do  mnie  i  powiedział:
-Witaj! Jestem Mathayus.  Co  tu  robisz  sama?
-Dzień dobry.  Mam  na imię Cassandra  i  szukam  człowieka  który założył  armię smoczych  jeźdźców.- Powiedziałam  lekko  zdziwiona  jego  wypowiedzią(myślałam  że  mnie przegoni).
-Dobrze  trafiłaś. To  ja.  Jestem  dowódcą Armii  Wielkich  Smoczych  Jeźdźców.  Jeśli  chcesz  do  nas  dołączyć to  zapraszam.- Powiedział  wesoło.
-Dziękuję.  Właśnie  taki  miałam zamiar.- Powiedziałam  zadowolona.
-Chodź  lecimy  do  naszej  kryjówki i  twierdzy.- Powiedział  patrząc  się  dziwnie  w  niebo.
Wziął  mnie  za  rękę i  podprowadził  do  swojego  smoka. Wsadził  mnie  na  siodło  i  usiadł  przede mną.
-Trzymaj się!-   Powiedział.  Objęłam  go  i  gdy  się  już  mocno  trzymałam  smok  nie wiem  jak  zaczął  bez  żadnej  zachęty  zamierzył  się  do  startu.  Mathayus  jako  jedyny  nie  nosił  koszuli.  W  locie tak  jakoś  się  przytuliłam  do jego pleców.   Po  paru  minutach  wylądowaliśmy  w  jaskini. Wtedy zrozumiałam że chyba  zakochałam  się  w  Mathayusie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz